kronika parafialna
28 lutego 2008, 13:35
Dziś, czyli 28 lutego roku Pańskiego 2008 nic szczególnego się nie wydarzyło. Czas swej największej aktywności i przytomności, jak co dzień spędzam w pracy. Straszne marnotrawstwo energii. Wolałbym ją spożytkować na własny użytek a nie na rzecz chlebodawcy. Zaczynam dotkliwie odczuwać zmianę ciśnienia, co jest typowym symptomem starzenia się organizmu. Na szczęście zareagowałem szybko i po filiżance czarnej z gruntem czuję się znacznie lepiej. Wypaliłem przy tym kilka papierosów, co wydatnie podniosło moją odporność na pylicę.
Jutro żegnamy się z moją szefową. Awansowała i ucieka z naszej małej, zapyziałej firemki. Będą kwiaty, uśmiechy i pocałunki. Po robocie piwko w pobliskiej knajpie. Odczuwam lekki niepokój bo nie wiem kogo prezesi posadzą na jej miejscu.
Jutro żegnamy się z moją szefową. Awansowała i ucieka z naszej małej, zapyziałej firemki. Będą kwiaty, uśmiechy i pocałunki. Po robocie piwko w pobliskiej knajpie. Odczuwam lekki niepokój bo nie wiem kogo prezesi posadzą na jej miejscu.
Z Olgą żyję w separacji seksualnej. Być może dziś przełamiemy impas z obopólną korzyścią. Nie jest to jednak przesądzone. Zawzięci jesteśmy oboje. Jakby co to ja w celibacie mogę wytrzymać długo. Tak mi się przynajmniej wydaje. Twardy będę a co? Niech sobie nie myśli, że mi aż tak bardzo zależy. Będę musiał trochę poudawać bo tak naprawdę zależy mi okrutnie ;).
Dodaj komentarz