w przelocie
18 grudnia 2007, 16:22
Całkowita klapa jeśli idzie o sprawy zawodowe. Zaczynam się zastanawiać czy podołam. Może za wiele wziąłem na siebie...? Chyba jestem zbyt spolegliwy. Powinienem być bardziej stanowczy i nieustępliwy. Niestety nie zawsze potrafię. Dziwne, w relacjach z Olgą potrafiłem postawić na swoim. Nie poddaję się już jej wpływom tak jak kiedyś. Umiem powiedzieć "nie". Trwało to długo, prawie osiem lat. Będę się musiał nauczyć tego także w relacjach służbowych. "twardym trzeba być, a nie miętkim". Z drugiej strony mam także na koncie parę sukcesów. Tylko, że na sukcesy nikt nie zwraca uwagi. Ostatnio podjąłem decyzję o zakupie oprogramowania do monitorowania wewnętrznej sieci komputerowej. Informatyk będzie miał teraz pełen wgląd we wszystkie służbowe maszyny. W końcu będzie tu panował porządek. Niestety ucierpią na tym nie tylko inni pracownicy. Już przy testowaniu byłem zmuszony do odinstalowania paru programów powszechnie uznanych za niedopuszczalne w miejscu pracy. Oprogramowanie nazywa się FairNet, nazwa mówi sama za siebie.
Ech... jakby się tu dowartościować? Potrzebuję tego rozpaczliwie. Wczoraj wieczorem gdy domownicy już spali a w głowie zaczynał szumieć mołdawski sikacz, zastanowiłem się chwilkę nad tym co robiłem w przeciągu ostatniego roku. Przede wszystkim kilkakrotnie oszukałem Olgę. Nie mam na myśli zdrady tylko parę kłamstw, jakie jej sprzedałem. Wtedy wydawało się to na miejscu ale teraz trochę mnie to gryzie. Nie żałuję tego co zrobiłem. Odczuwam tylko żal, że musi się to wiązać z kłamstwem. Uczucia, jakie mną kierowały były piękne i na pewno warte tej ceny. Szkoda tylko, że nic z nich nie wynikło.
Dodaj komentarz