za oknem...
29 kwietnia 2008, 16:50
Za oknem słońce, zieleń, ciepło i gwarno. Może to i dobrze, że wiosna. Ludzie opowiadają, że z wiosną przychodzi optymizm, energia, uniesienia i witalność. Ja tam nie wiem ale ładnie jest, to trzeba przyznać. Kwiecą się drzewa, krzewy i kwiaty się kwiecą też. Owady i inne stworzonka budzą się do życia - wczoraj do mego domostwa wprosiła się osa, wywołując panikę wśród pozostałych domowników. Jedynie mój pies zachował zimną krew i osę zjadł. Głodny był widać biedaczek ;) Osa stworzonko boże i po bożemu skończyła żywot
Co tam jeszcze za oknem... uczennice z pobliskiego liceum przechadzają się w skąpych strojach. Ech młódki. Gdy sięgam pamięcią w te szczenięca lata muszę przyznać, że głupi byłem aż miło. Młodość ma jednak swoje prawa, poza tym miło popatrzeć na zgrabne ciałko, mimo, że na zgrabnym ciałku z reguły kończą się zalety tych niewiast. Miałem ostatnio okazję podsłuchać rozmowę dwóch przejętych nastolatek rozprawiających żarliwie o perypetiach miłosnych. Jedno wiem - gdybym ja wtedy wiedział to, co wiem teraz... to bym sobie poszalał.
Za oknem czasem przemknie też motocykl. Taaak... to rzecz godna uwagi, budzi się we mnie tęsknota za zapachem spalin, za pędem powietrza, które opływa ciało z każdej strony i rykiem silnika. Kolejna wiosna a ja wciąż bez motocykla. Nie mogę tego odkładać w nieskończoność. Muszę zorganizować fundusze i zakupić jakiś piękny i rączy egzemplarz.
Dodaj komentarz