zamiast kazania


Autor: ragar
22 stycznia 2008, 15:09
    Ostatnio nachodzą mnie różne refleksje natury metafizycznej. Zaczynam wątpić w obraz świata, jaki zbudowałem sobie za młodu, gdy kształtowała się moja samoświadomość. Zaczynam wierzyć, że racjonalizm ma granice i nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystko. Poza tym wydaje mi się, że łatwiej jest zmagać się z samym sobą mając jakieś oparcie w sile wyższej. To pewnie dlatego różne religie znajdują tylu wyznawców w czasach tryumfu nauki. Już samo myślenie o tym sprawia, że czuję się zażenowany, jakbym wystawił swą największą słabość na światło dzienne. Jednak czy to rzeczywiście jest słabość? Może to ludzkie?
    Znów myślę o śmierci. Co czuje i myśli umierający człowiek? Czy jest świadom tego, że są to jego ostatnie odczucia, że za chwilę nie będzie już nic i zakończy swe istnienie? Czy przyjmuje to z ulgą czy z przerażeniem? W takich chwilach brutalnie wdziera się w moją psychikę świadomość, że i ja doczekam tego dnia, który będzie ostatni. Na próżno pocieszam się, że to normalne i nie warto o tym myśleć. Ta świadomość mnie paraliżuje i pociąga jednocześnie. Zawsze powtarzam sobie, że chciałbym umrzeć leżąc na mokrej od rosy, zielonej trawie, patrząc na ostatni wschód słońca.
    Refleksje tej natury mają jedna zaletę - pozwalają się zdystansować od spraw przyziemnych. Czymże jest bowiem ten, czy inny problem w porównaniu z całym życiem? 
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz