13 listopada 2007, 14:46
Działo się ostatnio u mnie, oj działo. Jak już wspominałem wyzbyłem się części majątku rodzinnego. Mam na myśli garaż, który otrzymałem w darowiźnie od moich stwórców - rodzicieli. Sposób nabycia tegoż majątku nie jest tu bez znaczenia. Okazuje się bowiem, że skoro była to darowizna, to jej przedmiot nie stanowi majątku wspólnego z moją poszanowania godną małżonką, mimo, że zostałem obdarowany w czasie trwania związku małżeńskiego. Skutek był taki, że u notariusza mogłem się stawić sam a nie jak nabywca - ze współmałżonkiem. Informacja o takim stanie prawnym podniosła mnie nieco na duchu bo nie sądziłem, że mam jeszcze cokolwiek co należałoby tylko do mnie. No ale garaż poszedł w diabły a zarobione w ten sposób pieniądze... w sumie już też. Część wpłaciłem do banku celem zmniejszenia ciążących nade mną zobowiązań długoterminowych a pozostałą część roztwoniłem. Na to trwonienie wziąłem nawet wolne w pracy. Nie jest bowiem łatwo upłynnić taką sumkę.
Wczoraj wspólnie z Olgą wydaliśmy dożo więcej niż zarabiam w ciągu miesiąca. Nie powiem, było to nawet przyjemne. Pół dnia spędziłem w tzw. galeriach handlowych. Nazwa raczej złudna. Spacerowałem po nich dość długo i nie widziałem, żadnego obrazu czy innego dzieła sztuki. Samo wydawanie kasy to niezła zabawa ale spędzenie kilku godzin wtakim przybytku okazało się bardzo męczące. Jedyne co mi się naprawdę podobało to kino. Z młodym zafundowaliśmy sobie film animowany. Lubię takie filmy.
Wczoraj wspólnie z Olgą wydaliśmy dożo więcej niż zarabiam w ciągu miesiąca. Nie powiem, było to nawet przyjemne. Pół dnia spędziłem w tzw. galeriach handlowych. Nazwa raczej złudna. Spacerowałem po nich dość długo i nie widziałem, żadnego obrazu czy innego dzieła sztuki. Samo wydawanie kasy to niezła zabawa ale spędzenie kilku godzin wtakim przybytku okazało się bardzo męczące. Jedyne co mi się naprawdę podobało to kino. Z młodym zafundowaliśmy sobie film animowany. Lubię takie filmy.
No a teraz gdy już kasy nie mam, pora wzrócić do szarej rzeczywistości i czekać na wypłatę. Podliczaliśmy budżet i okazuje się, że - o zgrozo, może braknąć do pierwszego. Czyż to nie ironia losu ;)