29 stycznia 2008, 14:17
Z tą naszą klasą to jakaś epidemia chyba. Nie wiem o co kaman... Gdy kolega mój serdeczny wrócił jak syn marnotrawny ze stolicy na ojcowiznę, zaprosił mnie na portal nasza klasa. Spoko myślę sobie. Było nas tam paru z klasy, może pięć osób. To było ze trzy miesiące temu. Teraz gdy chciałem sprawdzić co tam słychać trzepnęło mną zdrowo: ponad 40 zaproszeń od innych użytkowników czekało na akceptację. Skąd ja tylu znajomych nazbierałem - nie wiem. Nie wszyscy są z mojej klasy. Coś mi się zdaje, że to jakiś wyścig jest - kto ma więcej znajomych ten jest gość. No cóż, widać taka moda.
Pozostałe wieści parafialne przedstawiają się następująco.
W piątek szykuje się impreza, taka ostro zakrapiana. To dobra wiadomość, dawno nie umoczyłem porządnie i zaczyna mi brakować błogiego stanu odmóżdżenia.
Podjąłem decyzję o zmianie aparatu telefonicznego. Kupię coś minimalistycznego i niewielkiego, żeby się w spodniach dobrze układało ;).
W pracy spłynęły na mnie obowiązki wymagające zmysłu organizacyjnego, którego niestety nie posiadam w nadmiarze. Siedzę więc planuję i analizuję na okrągło.
Zmieniłem stację radiową. Teraz słucham jazz'u. Jakoś tak przemawia do mnie ta muzyka ostatnio, działa kojąco.