Archiwum 08 stycznia 2008


pytania i odpowiedzi
Autor: ragar
08 stycznia 2008, 15:00
1. imię: andrzej (drugie śmieszne więc nie ujawnię)
2. kolor włosów: blond.
3. kolor oczu: niebieskie.
4. wzrost: 189
5. okulary: posiadam; prawe: minus 0,5 lewe: minus jeden i astygmatyzm na dokładkę.
6. wiek: 29.
7. (nie wiem co się stało z pytaniem siódmym).
8. rodzeństwo: jeden brat.
9. wiek rodzeństwa: 41 (ale stary już ten mój brachol).
10. mieszkam: w niewielkim przygranicznym miasteczku w mieszkaniu na parterze, płacę wysoki czynsz i nie lubię sprzątaczki - wrednej pizdy.
11. przyjaciele: hm... brak niestety, wciąż szukam ale moje próby nawiązania przyjaźni z męską częścią społeczeństwa ograniczają się do libacji alkoholowych, co odbija sie negatywnie na ich trwałości; przyjaźnie z kobietami są natomiast tłumione w zarodku przez moją żonę, która z zazdrości, bardzo skutecznie wywołuje u mnie poczucie winy.
12. praca, szkoła: szkołę już ukończyłem i nie mam zamiaru w najbliższym czasie się dokształcać; praca ciulata, nie daje satysfakcji ani pieniędzy ale jest wygodnie - budżetówka, wiadomo.
13. wspomnienie: jest kilka, tych dobrych i tych złych, jedno bardzo złe.
14. muzyka: w zasadzie każda, w zależności od humoru.
15. potrawa: dużo mięsa i dużo przypraw, ewentualnie fasola po bretońsku.
16. napój: piwo, wino... woda mineralna niegazowana (kolejność nie jest przypadkowa).
17. film: "Bardzo długie zaręczyny", choć widziałem go tylko jeden raz.
18. książka: a co mi tam przyznam się: "Silmarillion" (bez uśmieszków proszę).
19. ból: najtrudniej mi znieść ból zęba.
20. marzenie: wciąż wymyślam nowe (dopiszę jednak w sekrecie, że mam jedno trywialne marzenie a mianowicie seks w tzw. trójkąciku, kiedyś myślałem głównie o dwóch dziewczętach i mojej skromnej osobie ale teraz byłbym także skłonny zmienić proporcje na przewagę mężczyzn - to chyba za sprawą pewnej lektury, w której pisano i miłości w wydaniu starożytnych greków;).
retrospekcja
Autor: ragar
08 stycznia 2008, 13:44
    Oj działo się trochę ostatnio. Nie miałem jakoś sposobności (a może ochoty) by opisać to wszystko. Po pierwsze święta - nic szczególnego. Święta jak to święta wiele szumu, bieganiny, zakupów a po dwóch dniach po wszystkim. Jedyne co sprawiło mi radość to mina Młodego gdy odpakowywał prezenty - bezcenna ;). W okresie między świętami a sylwestrem foch nie opuszczał mojej ślubnej. Ciężkie to były chwile i ratunku szukałem w pracy. Nie poszedłem na urlop. Siedziałem w robocie i załatwiałem sprawy a muszę przyznać, że było ich sporo przed końcem roku. Z nowym rokiem wysypały się nowe więc wszystko w "normie". Przed samym sylwestrem sytuacja na froncie pogorszyła się jeszcze bardziej więc na imprezkę szliśmy w milczeniu. Na szczęście alkohol rozwiązał nasze języki (i nie mam na myśli tylko rozmowy:).
    W ostatnią sobotę byliśmy z Olgą na studniówce. Z różnych względów dla nas była to impreza bezalkoholowa. Czego nie można powiedzieć o szanownych abiturientach. Przypadek sprawił, że studniówkę zorganizowano w tym samym miejscu, w którym nie tak dawno świętowałem jubileusz swojej szkoły średniej. Wtedy właśnie spotkałem Alicję. Wspomnienia odżyły na nowo i przez cały wieczór nie mogłem uwolnić się od natrętnej myśli o Ali. Nawet młode jędrne ciała uczennic nie dawały tyle radości co zwykle, a muszę powiedzieć, że było na co patrzeć. Dziewczyny lubią pokazywać co tam mają najlepszego a ja chętnie konsumowałem je wzrokiem. Dyskretnie oczywiście.
    Moja nostalgia była chyba widoczna bo po powrocie Olga wyrzucała mi, że byłem drętwy, co niestety stało się przyczynkiem kolejnej kłótni. Kuźwa, skąd ona bierze te preteksty? Koniec końców - znów żyjemy w zgodzie, co przypieczętowaliśmy wczorajszego wieczora w małżeńskim łożu ;)