Archiwum 22 stycznia 2008


wieści frontowe i nie tylko
Autor: ragar
22 stycznia 2008, 16:12
    Na wschodzie ocieplenie relacji. Strona przeciwna nawiązała ze mną stosunki dyplomatyczne, co jak mniemam jest wymownym tego dowodem. Relacje poprawiły się do tego stopnia, że planuję z oponentem wspólne przedsięwzięcia inwestycyjne. Czeka nas w najbliższym czasie ciężka próba, zobaczymy jak sprawy się potoczą.
 
    Na wzmiankę w dzienniku pokładowym zasługuje mój ostatni zakup. Nabyłem drogą wymiany handlowej nowe obuwie do chodzenia po górach. Związane jest to z planami odnowienia pięknej tradycji letnich wędrówek. Wiosna już blisko więc postanowiłem się przygotować. Góry bardzo mnie pociągają czego niestety do niedawna nie mogłem powiedzieć o Oldze. Teraz jednak jakby przekonała się do takiej formy spędzania czasu i zamierzam to wykorzystać. Na rozgrzewkę bierzemy Babią Górę, co będzie dalej - zobaczymy. Może Tatry a może nawet słoweńskie pogórze Alp. Jest tam góra o której marzę - Triglav. W nasze plany wciągnęliśmy pierworodnego, który złapał już bakcyla - po tatusiu, wiadomo :)
 
    Z informacji mniej istotnych wymienię jedynie, że odkryłem dziś rano włos wyrastający z lewego ucha. Bardzo mnie to zdziwiło i zmartwiło zarazem. Nie chciałbym na starość wyglądać jak czarodziej z krzaczastymi brwiami i kępkami zarostu w małżowinach usznych. Mam więc nadzieję, że jest to przypadek odosobniony a wyrwany włos nie znajdzie naśladowców.
zamiast kazania
Autor: ragar
22 stycznia 2008, 15:09
    Ostatnio nachodzą mnie różne refleksje natury metafizycznej. Zaczynam wątpić w obraz świata, jaki zbudowałem sobie za młodu, gdy kształtowała się moja samoświadomość. Zaczynam wierzyć, że racjonalizm ma granice i nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystko. Poza tym wydaje mi się, że łatwiej jest zmagać się z samym sobą mając jakieś oparcie w sile wyższej. To pewnie dlatego różne religie znajdują tylu wyznawców w czasach tryumfu nauki. Już samo myślenie o tym sprawia, że czuję się zażenowany, jakbym wystawił swą największą słabość na światło dzienne. Jednak czy to rzeczywiście jest słabość? Może to ludzkie?
    Znów myślę o śmierci. Co czuje i myśli umierający człowiek? Czy jest świadom tego, że są to jego ostatnie odczucia, że za chwilę nie będzie już nic i zakończy swe istnienie? Czy przyjmuje to z ulgą czy z przerażeniem? W takich chwilach brutalnie wdziera się w moją psychikę świadomość, że i ja doczekam tego dnia, który będzie ostatni. Na próżno pocieszam się, że to normalne i nie warto o tym myśleć. Ta świadomość mnie paraliżuje i pociąga jednocześnie. Zawsze powtarzam sobie, że chciałbym umrzeć leżąc na mokrej od rosy, zielonej trawie, patrząc na ostatni wschód słońca.
    Refleksje tej natury mają jedna zaletę - pozwalają się zdystansować od spraw przyziemnych. Czymże jest bowiem ten, czy inny problem w porównaniu z całym życiem? 
syndrom starczy
Autor: ragar
22 stycznia 2008, 14:28
    Oj, starzeję się chyba. Wczoraj wieczorem jebać mi sie nie chciało. Normalnie z lenistwa. Wolałem film obejrzeć.